W "Amerykańskiej sielance" sceny robione ze sztubacką dezynwolturą, w których McGregor ma ponownie niemalże twarz Rentona z "Trainspotting", sąsiadują z okolicznościami ciężkiego kalibru, przedstawionymi, jak się wydaje, na serio, np. chorobą psychiczną jednej z postaci czy głębokim poczuciem winy odsyłającym na margines życia społecznego. To nawet nie są nieprzyjemne zgrzyty, okazjonalnie zniechęcające nas do filmu, tylko stały konflikt dwóch stylów: dramatycznego i groteskowego.
więcej